Friday, November 21, 2008

Mój awatar to nie ja

Mój awatar to nie ja. To telefon, lalka, Sims. Używam go do rozmów i poznawania ludzi. Bawi mnie przebieranie. Jestem anonimowy. Jestem wolny.
Słyszę to codziennie krążąc wsród was i zawsze wtedy uśmiecham się w myślach.
Przekaż mi swojego awatara na jedną noc, z pustym kontem, bez przedmiotów, ziemi, z odłączoną kartą kredytową. Nie będę niczego w nim zmieniał ani rozmawiał z twoimi znajomymi, i obiecuję - dostaniesz go z powrotem. Zapłacę dużo, daj mi go i zaśnij spokojnie.
Ja nie będę spał, nigdy nie śpię. Wystawię go na targu niewolników, odwiedzę najbardziej obskurne orgy rooms. Plugawiony dotykiem pikselowych ciał, bezczeszczony w prywatnych pokojach, oddany największym lubieżnikom i zboczeńcom będzie gwałcony i poniżany. Będzie kradł, oszukiwał i zabijał. Nie ty, on, twój awatar.
Oddam ci go rano, nawet nie zauważysz różnicy.
Dziwne, wahasz się? To dobrze, bardzo dobrze.

Friday, November 14, 2008

Ogrody Tomiego

Wszyscy znają wspaniałe Ogrody Tomiego. Niejedna miłość właśnie w nich się zaczęła i niejedna pewnie się skończy. Jeśli jeszcze tam nie byliście to z pewnością będziecie, bo Ogrody Tomiego trzeba zobaczyć.
A znacie ich historię? Nie? To posłuchajcie.
Tomiego poznałem, gdy tylko pojawił się w SL. Jak każdy na początku krążył po gridzie, zwiedzał, poznawał świat i ludzi. Nie był jednak typowym newbie. Tomie marzył. Marzył o własnej ziemi.
Powiecie, że to nic dziwnego, że każdy tego pragnie, ale z nim było inaczej. Całymi godzinami potrafił opowiadać o swoim wyśnionym SIMie, planował, gdzie posadzi drzewa, umieści oczka wodne, jakie animacje wstawi i kogo zaprosi na otwarcie. Właściciele sklepów ogrodniczych nie znosili go, bo mimo, że niczego nie kupował to zamęczał ich pytaniami o ławki, huśtawki i kwiaty. Angielskiego nie znał wcale, więc ze słownikiem w ręku czytał międzynarodowe blogi.
Pracował ciężko, zawsze na kilku etatach na raz, a gdy nie miał pracy to kampował licząc lindeny i potrzebne primy. Typowy wariat.
Właśnie na kampie spotkał Alexa i Sandrę. Dziś już ich nie ma w SL ale wtedy mieli jeden z największych sklepów z kradzionymi ubraniami, skinami i handlowali ziemią. Nienawidzono ich, bo oszukiwali wszystkich; podejrzewam, że nawet siebie nawzajem.
Zatrudnili Tomiego od razu, obiecując, że jeśli będzie dla nich pracował to zdradzą mu sekret Darmowej Ziemi. Znacie pewnie tę krążącą od niepamiętnych czasów legendę o zapomnianej przez Lindenów ziemi, którą można mieć za darmo. Nikt nie bierze jej na poważnie, nawet nooby, ale Tomie uwierzył, bo uwierzyłby we wszystko co dawało mu nadzieję.
Rzucił poprzednie zajęcia. Całymi dniami rozdawał ulotki i ściągał klientów do sklepu. Usuwany z grup za spam, banowany na parcelach pracował i odliczał dni do końca umowy.
W dniu wypłaty w klubie Sandry było pełno ludzi. Sprawa stała się głośna i mówiono o niej na każdym SIMie. Tomie krążył przejęty od stolika do stolika, a nikt nie miał mu odwagi powiedzieć, że Darmowa Ziemia nie istnieje.
O pólnocy przyszedł Alex. Bał się. Wielki Alex, o którym mówiono Alex Złodziej, trzasł się ze strachu. Wszyscy byli przeciwko niemu.
Wmawiał sobie, że jeśli Tomie zniknie z SL to ludzie zapomną. W pośpiechu, myląc litery, zaczął pisać do niego IMy. Pokazał jak zalogować się na stronę i znaleźć opcję Cancel Account, a Tomie jak dziecko wykonywał niezrozumiałe dla niego polecenia. Już tylko jedno kliknięcie dzieliło go od likwidacji konta. Zawahał się. Przycisnął.

Nagle wszystko zniknęło - Alex, Sandra, klub, goście. Tomie był sam na środku wielkiego SIMa pełnego drzew i kwiatów. Swojego pierwszego, darmowego SIMa.
Tak właśnie było z Ogrodami Tomiego. Teraz już wiecie.

Monday, November 10, 2008

Tchórze

Myślałem o teorii Z. gdy ktoś na streamie włączył starą piosenkę Dezertera. To nie był przypadek, w SL nie ma przypadków. Cyfrowa myśl jest dla procesora równie prawdziwa jak prim i wszystko łączy się ze sobą.
Muszę ją pokazać Z. bo mówi dokładnie o tym, o czym on opowiadał mi w nocy.
Wy też przeczytajcie to uważnie.

Boicie się krzyczeć
Boicie się milczeć
Boicie się marzyć
Boicie się śnić
Boicie się myśleć
Boicie się oddychać
Boicie się działać
Boicie się żyć
Boicie się umierać
Boicie się nie bać

Wielki problem małych ludzi
Co pomyśli o was ktoś
Uciec szybko do swej klatki
Tak, by się nie wydało coś
Cicho oddychać, cicho żyć
Niech nie wiedzą o was nic
Paranoja, ciągły strach
Ktoś szpieguje, wsypią was
Wielki problem małych ludzi
Zdobyć dobre stanowisko
Zdobyć spokój, zdobyć krzesło
Stracić nic - to znaczy wszystko
Wygodne układy i pieniądze
O to drżycie dzień i noc
Paranoja, ciągły strach
Ktoś szpieguje? wsypią was
Przymykacie czasem oczy
Czasem zamykacie usta
Lepiej jest się nie wychylać
Kartoteka będzie pusta
Cicho oddychać, cicho żyć
Niech nie wiedzą o was nic
Strach w domy, strach w biurze
Spierdalajcie - tchórze

Monday, November 3, 2008

Z.

Spotkałem dzisiaj Z. Siedziałem przy stoliku w kącie sącząc absynt, obserwując gości i wymieniając leniwe IMy z ownerką klubu. DJ właśnie ogłaszał kolejny konkurs, gdy Z. wylądował w samym środku sali i rozpychając tańczących podbiegł do mnie. Nikt się nie obraził, wszyscy znają jego brudny płaszcz i nieodłączny papieros w ustach.
- Szukałem cię wszędzie. Chodź, musimy pogadać - napisał na ogólnym, jak zwykle bez powitania.
Szedłem za nim w kierunku balkonu a włacicielka klubu pospiesznie wydzielała i zamykała parcelę. Wiedziała, że gdy Z. jest w takim stanie lepiej żeby nie przeszkadzał zwykłym gościom.
Lubię Z. chociaż nikt nie bierze go na poważnie. Nigdy nie pracował, nie ma swojej ziemi i chodzi w tym samym ubraniu od lat. Dałem mu kiedyś AO ale założył je tylko raz i powiedział, że nie daje sobie rady ze zmienianiem animacji.
Z. jest opętany ideą RL. Spędziliśmy niejedną noc kłócac się nad jego mesjanistyczną koncepcją zbawienia SL przez RL. Zawsze mówił, że ilość musi przejść w jakość. Gdy połowa ludzkości przeniesie się na stałe do SL masa krytyczna zostanie przekroczona i materia zniknie, gombrowiczowskie Ja roztopi się w wirtualnej nieświadomości Junga a świat stanie się cyfrowy. Wiedziałem, że nie ma racji ale pociągała mnie jego idealistyczna wizja.
Usiadłem mając za plecami rozbawionych gości ale on prawie ich nie widział. Z. nigdy nie zauważał ludzi, interesowały go tylko ich myśli i idee.
- Wiem dlaczego rlowcy się nas boja, dlaczego wszystkie komentarze na portalach to wyzwiska pod naszym adresem. Oni się boją siebie! - krzyczał chodząc wokół stolika.
Nowa koncepcja Z. zaintrygowała mnie. Twierdzi, że SL jest przerażające dla zwykłych rlowców bo każe im wybierać między życiem w materii a bytem w cyfrowym świecie. Stawia ich ponownie przed egzystencjalną alternatywą - realność czy wirtualność, cielesność czy duchowość? Kiedyś mogli sobie wmawiać, że nie mają wyjścia, stworzono ich w materii, materia kierowała ich losem. Byli szcześliwi szczęściem więźnia, którego życie wyznaczają godziny pobudek i spacerów.
Teraz już nie, wraz z powstaniem SL muszą wybierać, a cokolwiek wybiorą - będą winni. Są jak dzieci ze wsi w wielkim sklepie z zabawkami. Płaczą i tupią nogami ze złości nie mogąc zdecydować której zabawki pragną. Chcieliby nie wybierać ale muszą.
Brak alternatyw daje poczucie bezpieczeństwa, konieczność wyboru przeraża.
Siedzieliśmy jeszcze długo rozmawiając. Możliwe, że ma rację ale co z tego?