Monday, March 9, 2009

Artysta

„Będzie niezła zabawa” napisała mi właścicielka jednego z klubów. „Wpadnij w sobotę, zobaczysz Artystę”.
Kilka kliknięć myszką i miałem przed oczyma jego profil. Artysta wyglądał dokładnie tak, jak powinien. Długie, kręcone włosy opadały na czarną kurtkę, gitara swobodnie spoczywała na plecach, w opisie adres własnej strony internetowej. Wszedłem na nią i zacząłem sluchać.
Muzyka, którą starał się tworzyć była koszmarna, oparta na trzech akordach, słowa jeszcze gorsze, pełne wyświechtanych rymów i banalnych porównań. Dlaczego zaprosili właśnie jego, gdy w Second Life jest pełno o wiele lepszych muzyków? Po chwili zrozumiałem – postanowili zabawić się jego kosztem, wyśmiać i upokorzyć.
Zrobiło mi się smutno. To prawda, był nikim, nie potrafił grać, ale nie robił nic złego, a oni chcieli go zniszczyć. Nie, to nie było w porządku. Wolałem zepsuć tę zabawę i urządzić mu koncert życia. Pierwszy i jedyny, taki, który będzie mógł wspominać aż do śmierci.
Użyłem wszystkich swoich wpływów. Jednych błagałem na kolanach, innym groziłem, pozostałych przekupiłem. Zaprosiłem samą elitę, żadnych noobów, jedynie wybrani ludzie, którzy na koniec zgotują mu owację a ja spełnię dobry uczynek.
Nadeszła sobota. Lekko zakłopotany Artysta wszedł na scenę i zaczął grać. Na żywo brzmiał jeszcze gorzej niż na stronie. Fałszująca gitara towarzyszyła protest songom, które rozśmieszyłyby skazańca, piosenki o miłości bliskie były przyśpiewkom stadionowym, ale wszyscy spisali się wzorowo. Dostawał bukiety kwiatów, tipjar zapełniał się wpłatami z mojego portfela, a serduszka wysyłane przez dziewczyny lagowały całą salę.
Po koncercie podszedłem do niego z gratulacjami.
- Mistrzu, to było cudowne! – kłamstwa gładko przechodziły mi przez gardło. Szczytny cel uświęca wszystko.
- Cóż w tym dziwnego, chłopcze? – spojrzał na mnie z góry. – Weź się za siebie, a i ty do czegoś dojdziesz. Sorry, nie mam teraz czasu, artyści to zajęci ludzie.

3 comments:

CABAL said...

HAHAAHAHA! Ogolnie nie lubie twoich wywodów ale to mnie rozbiawilo i lubie ten wpis. Tez takie akcje mialem i widzialem, rzecz jasna nie na taka skale ale podobne xD

Madelaine said...

Anegdota. Nawet zabawna, chociaż przewidywalna.
Ale co ma wspólnego z SL, poza scenerią?

Anonymous said...

Taaa. Chyba się popłakałam ze wzruszenia.Wiekszej bzdury nie czytałam i jeszcze ta fałszywa empatia.