Friday, November 14, 2008

Ogrody Tomiego

Wszyscy znają wspaniałe Ogrody Tomiego. Niejedna miłość właśnie w nich się zaczęła i niejedna pewnie się skończy. Jeśli jeszcze tam nie byliście to z pewnością będziecie, bo Ogrody Tomiego trzeba zobaczyć.
A znacie ich historię? Nie? To posłuchajcie.
Tomiego poznałem, gdy tylko pojawił się w SL. Jak każdy na początku krążył po gridzie, zwiedzał, poznawał świat i ludzi. Nie był jednak typowym newbie. Tomie marzył. Marzył o własnej ziemi.
Powiecie, że to nic dziwnego, że każdy tego pragnie, ale z nim było inaczej. Całymi godzinami potrafił opowiadać o swoim wyśnionym SIMie, planował, gdzie posadzi drzewa, umieści oczka wodne, jakie animacje wstawi i kogo zaprosi na otwarcie. Właściciele sklepów ogrodniczych nie znosili go, bo mimo, że niczego nie kupował to zamęczał ich pytaniami o ławki, huśtawki i kwiaty. Angielskiego nie znał wcale, więc ze słownikiem w ręku czytał międzynarodowe blogi.
Pracował ciężko, zawsze na kilku etatach na raz, a gdy nie miał pracy to kampował licząc lindeny i potrzebne primy. Typowy wariat.
Właśnie na kampie spotkał Alexa i Sandrę. Dziś już ich nie ma w SL ale wtedy mieli jeden z największych sklepów z kradzionymi ubraniami, skinami i handlowali ziemią. Nienawidzono ich, bo oszukiwali wszystkich; podejrzewam, że nawet siebie nawzajem.
Zatrudnili Tomiego od razu, obiecując, że jeśli będzie dla nich pracował to zdradzą mu sekret Darmowej Ziemi. Znacie pewnie tę krążącą od niepamiętnych czasów legendę o zapomnianej przez Lindenów ziemi, którą można mieć za darmo. Nikt nie bierze jej na poważnie, nawet nooby, ale Tomie uwierzył, bo uwierzyłby we wszystko co dawało mu nadzieję.
Rzucił poprzednie zajęcia. Całymi dniami rozdawał ulotki i ściągał klientów do sklepu. Usuwany z grup za spam, banowany na parcelach pracował i odliczał dni do końca umowy.
W dniu wypłaty w klubie Sandry było pełno ludzi. Sprawa stała się głośna i mówiono o niej na każdym SIMie. Tomie krążył przejęty od stolika do stolika, a nikt nie miał mu odwagi powiedzieć, że Darmowa Ziemia nie istnieje.
O pólnocy przyszedł Alex. Bał się. Wielki Alex, o którym mówiono Alex Złodziej, trzasł się ze strachu. Wszyscy byli przeciwko niemu.
Wmawiał sobie, że jeśli Tomie zniknie z SL to ludzie zapomną. W pośpiechu, myląc litery, zaczął pisać do niego IMy. Pokazał jak zalogować się na stronę i znaleźć opcję Cancel Account, a Tomie jak dziecko wykonywał niezrozumiałe dla niego polecenia. Już tylko jedno kliknięcie dzieliło go od likwidacji konta. Zawahał się. Przycisnął.

Nagle wszystko zniknęło - Alex, Sandra, klub, goście. Tomie był sam na środku wielkiego SIMa pełnego drzew i kwiatów. Swojego pierwszego, darmowego SIMa.
Tak właśnie było z Ogrodami Tomiego. Teraz już wiecie.

2 comments:

Anonymous said...

Jakoś ta opowieść odbiega od reszty. Zaskoczyła mnie, ale miło.

Marcin said...

Pikselowa nowelka powoduje zamglenie oczu, Tragedia nieistniejącego poza szklanym ekranem bohatera wzrusza do głębi, a na realnym (choć Avatar X odczytał by to opacznie) pogrzebie najbliższej mi osoby czuje pustkę... Idealny obywatel SL? Czy tylko popsuta, niepotrzebna jednostka? Blogów nie lubię, blogów nie czytuję, ale tutaj muszę dać pofolgować wyjątkowi. Talent.

Mac Silvercloud.