Tuesday, February 3, 2009

Niewierna

Zacząłem budowę i rezowałem kolejne primy. Zleceniodawca, godząc się ze swoją nieznajomością estetyki wirtualnego świata, dał mi zupełnie wolną rękę, więc pracowałem chętnie i z przyjemnością. Łączyłem obiekty siatką niewidocznych połączeń, zabarwiałem teksturami obserwując jak tworzą szkielet przyszłego miasta, gdy pojawił się Marcello.
- Czy mogę chwilę posiedzieć? - zapytał.
Nie lubię mieć nikogo obok w czasie tworzenia, jednak z Marcello znamy się tak długo, że głupio byłoby odmówić.
- Siadaj - powiedziałem - Eliza już jest?
- Elizy nie będzie - odpowiedział cicho.
Jego odpowiedź sprawiła, że przerwałem zginanie prima i podleciałem do drzewa pod którym siedział.
- O co chodzi? - krzyknąłem.
- Słyszałeś przecież. Nie będzie już Elizy. Nigdy.
Zakręciło mi się w głowie, Wydawało mi się, że nic w Second Life nie jest mnie w stanie już zdziwić, ale ta wiadomość była jak uderzenie młotem.
Marcello i Eliza byli parą idealną i wszyscy stawiali ich za wzór młodym małżonkom. Poznali się podobno jeszcze na Orientation Island i od tego momentu zawsze byli razem. Nie rozstawali się nawet na chwilę - razem się bawili, chodzili na zakupy i wrzucali lindeny do splodera. Wielu miało do nich pretensje tę radość z bycia ze sobą. Ich szczęście aż kłuło w oczy.
Kochali seks, byli nim opętani. Polowali na najnowsze łóżka, zamawiali specjalne animacje i wydawali na nie bajońskie sumy. Nie chcieli się spotykać realnie, nie mieli zresztą na to szans, bo dzieliły ich tysiące kilometrów.
Marcello miał żonę, przed która nie przyznawał się do uczucia w wirtualnym świecie, ale zdradzał ją stale, mówiąc o wszystkim Elizie. Eliza byłą równie piękna, a może nawet piękniejsza niż jej awatar. W RL nie miała stałego partnera, zmieniała kochanków i bawiła się z nimi swym ciałem bezgrzesznie jak dziecko. Opowiadała o wszystkim Marcello, pokazywała mu zdjęcia, czasami nawet filmy, w których jej nagie ciało łączyło się z ciałami innych mężczyzn.
Nie mieli przed sobą tajemnic razem ciesząc się swoim szczęściem i rozpustą. Wydawali się być odwieczni i niezniszczalni.
- O co chodzi? – powtórzyłem bezmyślnie.
- Zdradziła mnie. Zdradziła mnie w SL.
Usiadłem obok niego i spuściłem głowę

4 comments:

Linka said...

hehehe jeeesu kocham Cię axie.

julianka14 said...

Pobieżnie przeczytałam Twój blog. Z konieczności....jutro go posmakuję i coś Ci napiszę.

Madelaine said...

Maniera zmienia się w ckliwość. Zaczyna być nijako.

Anonymous said...

Kolega zebrał co zasiał :)
A blog faktycznie coraz bardziej nijaki :(